wtorek, 27 stycznia 2015

Na kłopoty squash!

Zajrzałam właśnie do swojego pierwszego posta (nawiasem mówiąc- czy to w ogóle jest po polsku?), może lepiej- przeczytałam właśnie swój pierwszy post :-)) i zmartwiło mnie nieco, że mimo początkowych zamiarów, nic do tej pory nie napisałam o moich sportowych odskoczniach, dzięki którym, w co głęboko wierzę, mój urlop macierzyński przebiega dotychczas z dala od gabinetów psychiatrycznych. Nie od dziś wszak wiadomo, że ruch przyczynia się do zwalczania stanów depresyjnych, o które w codziennym stłamszeniu prozą życia nietrudno.
Tak więc postem dzisiejszym chciałabym po prostu zachęcić do uprawiania sportu!!!
Ja gram w squasha, chodzę na aerobik i kilka razy w tygodniu na basen (w tym raz z młodszą córką, co bardziej przypomina siłownię niż pływanie, ponieważ zajęcia polegają głównie na przemieszczaniu bobasa w wodzie dzięki sile mięśni rodzica).
Dziś właśnie czeka mnie wieczorny mecz w squasha. Już nie mogę się doczekać tego zalewu zbawiennych dla organizmu endorfin :-).
Jeśli nigdy nie graliście w tę grę- to naprawdę namawiam. Spróbujcie a nie pożałujecie! Poniżej link do kilku prostych zasad.

http://www.squash3miasto.pl/Zasady-gry/zasady-gry-squash.html

Niektórzy pamiętają pewnie hasło: "Na kłopoty- Bednarski!". Według mnie, squash jest lepszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz