sobota, 26 września 2015

Od przybytku głowa nie boli...

... podobno- bo mnie akurat boli, i to coraz bardziej! Jak widać po dacie mojego poprzedniego wpisu- nie za bardzo ostatnio znajduję czas na uzewnętrznianie się na blogu. Owszem, "winę" za ten stan rzeczy ponoszą także wakacje- najpierw fantastyczny tour de Czechy-Chorwacja-Austria a potem jeszcze kilkudniowy wypad nad Bałtyk, niemniej jednak główna przyczyna to przytłoczenie nadmiarem obowiązków, których od jutra mieć będę jeszcze więcej!
Przede wszystkim- uczę w kilku miejscach, ludzi na rozmaitym poziomie i w bardzo różnym wieku, co wymaga licznych przygotowań, ponadto pozwalam też uczyć siebie (angielski- w czerwcu chcę podejść do CPE, hiszpański- od podstaw, z zamiarem opanowania biegle :-) i jakby tego było mało- studia podyplomowe na UŁ).
Przy tym wszystkim a właściwie przede wszystkim- jestem podwójną mamą, piorącą, gotującą, szykującą i odbierającą ze szkoły, z pracującym mężem, nianią przychodzącą 3 razy w tygodniu na 4-5 godzin i dziadkami, których zainteresowanie wnuczkami ogranicza się do rzadkich kurtuazyjnych telefonów.
No lekko nie jest.
Mimo to- obiecuję czasem coś tu skrobnąć, choćby dla lepszego samopoczucia oraz licznego grona moich czytelników, które ciepło pozdrawiam :-)!
W najbliższym czasie postaram się zamieścić relacje wakacyjne, dopóki jeszcze coś pamiętam!