niedziela, 21 sierpnia 2016

Wakacje w mieście.

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma- głosi liczące sobie prawie 100 lat przysłowie.
Miło by było spędzać lato na jakimś przepięknie położonym campingu, ale skoro się nie da, to dobry i namiot, rozstawiony w sypialni :-).
Tegoroczne wakacje wymusiły na mnie podjęcie wielu kreatywnych działań, ponieważ ze względu na zmianę pracy, urlopu miałam "aż" tydzień a w długi weekend, zamiast zgodnie z wcześniejszymi planami zwiedzać Jurę Krakowsko-Częstochowską, kaszlałyśmy i kichałyśmy z Igą i Kornelą na przemian lub wszystkie równocześnie.
Pozostała nam więc opcja "wczasów w mieście", której, będąc zapalonym podróżnikiem, rzecz jasna bardzo się obawiałam. I wiecie co?- ku memu wielkiemu zdumieniu, wcale nam się nie nudziło!
Byłam z dziewczynami w zoo, na basenie, na grzybach. Całą rodziną odbyliśmy wiele spacerów i wycieczek rowerowych a gdy padał deszcz- uczyłyśmy się z Gusią jeździć na rolkach w domu.
Wybraliśmy się na wycieczkę do dinoparku, zrobiliśmy kilka imprez grillowych i ognisko.
Fajnie było. Naprawdę.
















































  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz