piątek, 8 września 2017

Magia fejsbuka

W galopującym świecie nowoczesnych technologii- coraz mniej mamy czasu na spotkania "w realu". Dobrze, jeśli z najbliższymi uda nam się zamienić coś więcej ponad zdawkowe: "Jak było w szkole/pracy/na treningu?; kup, zadzwoń, odrób lekcje, sprzątnij, nie zapomnij...".

Nieraz, zasypiając wieczorem ze zmęczenia przed telewizorem, w nagłym przebłysku geniuszu dochodzimy do wniosku, że znacznie milej niż na kanapie, byłoby wypić drinka w towarzystwie dawno nie widzianej koleżanki czy kolegi a może nawet kogoś z dalszej rodziny?

Zwykle inicjatywa kończy się na pomyślunku, ale bywa, że wystarczy nam determinacji, aby z wybraną osobą się skontaktować za pomocą któregoś z komunikatorów lub nawet zwykłego telefonu!
No i tu zwykle zaczynają się schody... po trwającej trzy godziny próbie zsynchronizowania grafików okazuje się, że najbliższe spotkanie może nastąpić w przyszłoroczne święta. Dalej możliwe są dwa scenariusze: przystajemy na odległy termin, zapominając o ustaleniach zanim do niego dojdzie lub, co częstsze, machamy ręką na spotkania "na żywo" i uznajemy, że te "w wirtualu" są zdecydowanie lepsze...
czy jednak rzeczywiście?

Do podjęcia tematu "magii fejsbuka" skłoniły mnie przemyślenia związane z informacją sprzed kilku dni. Dowiedziałam się, że moja koleżanka, z którą "widujemy się" w internecie, zmaga się z nowotworem, o czym oczywiście portalowi znajomi nie mieli pojęcia.

To z kolei przypomniało mi o dwóch innych sytuacjach, obie dotyczyły urodzin:
- w jednym przypadku mojej kumpeli nikt nie złożył życzeń osobiście, dostała ich natomiast dziesiątki drogą internetową od tych samych ludzi, których wcześniej spotkała "face to face"w różnych miejscach w ciągu dnia,
- w drugim- za pośrednictwem fejsbuka najlepsze życzenia urodzinowe otrzymał znajomy, który od kilku tygodni już nie żył...
a little bit scary, isn't it?

Może więc jednak warto znaleźć chwilę na spotkanie w świecie realnym, dopóki jeszcze do niego należymy?
Jak sądzicie, moi dawno nie widziani znajomi?