sobota, 8 lipca 2017

pozytywne wzmocnienia

Życie mknie, pędzi, gna, ucieka, nie dając zwykle szans na głębszą nad sobą refleksję... zresztą, może są wśród Was osoby mające czas na kontemplację, jeśli tak- to bardzo zazdroszczę, ja niestety do nich nie należę. Zawsze miałam harmonogram wypełniony po brzegi, odkąd jednak mam dzieci- odnoszę wrażenie, że moje życie przestało się mieścić w jakichkolwiek ramach, dawno już przelało się przez wały przeciwpowodziowe, ustalone przez jakiś grafik czy nawet zdrowy rozsądek.
W tej szaleńczej pogoni za tym, aby utrzymać się przy zdrowych zmysłach, będąc jednocześnie dobrą matką, pamiętającą o wszystkich klasówkach, egzaminach i szkolnych wycieczkach oraz uczęszczającą na wszelkie przedszkolne występy i pikniki, wzorowo wypełniającym swoje obowiązki pracownikiem, wartościowym członkiem rodziny bliższej i dalszej tudzież rozmaitych społeczności, w które wplątał mnie los, muszę mieć chwile niczym niezmąconego szczęścia. No muszę, bo inaczej zwariowałabym niechybnie.
To są takie moje POZYTYWNE WZMOCNIENIA.
Czasem duże i wiekopomne, innym razem mało istotne a bywa, że zupełnie z pozoru nieważne.
Zdarza się, że przypadkowe spotkanie kogoś, kogo dawno nie widziałam, nastraja mnie pozytywnie na cały dzień. Nawet jeśli nie wynika z niego zupełnie nic poza prawdziwie szczerą radością z czyjegoś widoku.
Pochwała zadowolonego klienta czy dobry wynik testu ucznia- za każdym razem utwierdzają mnie w przekonaniu, że moje prace mają sens.
Nieraz wystarczy wysłuchanie ulubionej piosenki w samochodzie, szybka wizyta na basenie, poranna kawa lub wieczorna lampka wina.
Mnóstwo pozytywnej energii czerpię z czułych gestów bliskich mi osób a także psa, który dosłownie rzuca się na mnie gdy wracam wieczorem do domu.
Zdarza się jednak, że te małe pozytywne wzmocnienia okazują się za słabe, łatwo je poza tym przeoczyć w tej codziennej gonitwie.
Wtedy potrzebne są silniejsze bodźce, takie jak na przykład wakacje, z których właśnie godzinę temu wróciłam :-).
Nie zawsze jednak da się wyjechać, dlatego warto mieć w zanadrzu nieco bardziej ekonomiczne opcje, jak choćby przebierana impreza czy doskonały koncert, no dobra- jest i zdjęcie ze szkolenia w Walencji, ale to taka trochę praca była :-).



Trzeba wyskoczyć czasem z kieratu.
Lepiej wydać pieniądze na jakąś przyjemność, nawet jeśli skorzystanie z niej wiąże się dodatkowo z zapłaceniem opiekunce do dzieci niż  na prozac lub podobne antydepresanty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz